Chyliczki_Vice

Krzysztof Dynowski – Julianów, Chylice, Chyliczki, Pólko okręg 16 – czy jeden radny zadba o cztery wsie ?

Krzysztof Dynowski, 31 lat, żonaty, dwóch synów w wieku dziewięć i siedem lat. Społecznik, dziennikarz, sołtys.

Rodowity mieszkaniec Piaseczna, do 14 roku życia mieszkał w Zalesiu Dolnym, od 1998 roku w Chyliczkach. Drugą kadencję z rzędu został wybrany na sołtysa tej miejscowości. Wielokrotnie zmagał się – także na swojej posesji – z lokalnymi podtopieniami i zalaniami, organizując akcje straży pożarnej, dystrybuując worki i piasek czy, koniec końców, osobiście wspierając mieszkańców w ratowaniu dobytku. Podjęte przez niego działania doprowadziły do zauważenia problemu przez radę miejską i przeznaczenia środków na budowę sieci odwodnieniowej w Chyliczkach.

Od początku pierwszej kadencji zabiega o budowę chodnika przy drodze wojewódzkiej 721 (gotowa koncepcja, etapowanie projektu). Bardzo aktywnie działa na polu planistyki i uwzględnienia potrzeb mieszkańców. Finalnie nie dopuścił do przegłosowania przez radnych uchwalenia planu stworzonego z myślą o gruntach dewelopera w sąsiednim Julianowie a nie o potrzebach mieszkańców. Regularnie koordynuje naprawy nawierzchni ulic, reaguje na doraźnie wynikające potrzeby.

Po studiach dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim zainicjował w ubiegłym roku powstanie gazety lokalnej Przegląd Piaseczyński. Jako dziennikarz skupiony na sprawach samorządowych i społecznych celnie komentuje i punktuje działania rozmaitych urzędów, wychodzi też z propozycjami prostych i tanich zmian, które ułatwią życie pieszym i kierowcom poruszającym się po Piasecznie (rubryki „Piaseczyńskie Krzyżówki”). Od wielu lat regularny i aktywny uczestnik oraz obserwator sesji Rady Miejskiej.

Po części zawodowo, po części z zamiłowania, eventowiec. Pomysłodawca i organizator pierwszej gry miejskiej w Piasecznie „Cud nad Jeziorką”, współorganizator Europejskiego Dnia Języków w Warszawie, wolontariusz akcji charytatywnych m.in. Dla Patrycji. Wolontariusz, członek sztabu i organizator finałów WOŚP w Piasecznie i w Konstancinie. Aktywny uczestnik działań porządkowych i pro-ekologicznych realizowanych przez Fundację Jeziorka. Opowiadacz historii z Muzeum Bajek Baśni i Opowieści Michała Malinowskiego w Konstancinie. Współorganizator Rycerskich Mistrzostw Polski „Igrzyska Ognia i Stali” na warszawskich fortach Bema i wielu innych imprez rycerskich w Polsce. Współpracował z Muzeum Pałacem w Wilanowie w zakresie dziedzictwa króla Jana III Sobieskiego oraz osadnictwa menonitów.

W radzie miejskiej chce położyć szczególny nacisk na bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, przemyślaną planistykę i urbanistykę dla miasta i okolic oraz kwestie związane z oświatą i edukacją.

Jozefoslaw24 :

Czy według Pana okręg wyborczy nr 16 (Julianów, Chylice, Chyliczki, Pólko) jest dobrym pomysłem?

Krzysztof Dynowski : Po pierwsze, podziałem na okręgi rządzi matematyka wyborcza – przy liczebności (tej oficjalnej) Józefosławia, wypadają tam dwa mandaty. Na kolejny trzeba było „uzbierać” odpowiednią liczbę mieszkańców zamieszkałych obok siebie – aby osiągnąć przyjęte limity, potrzeba było trzech wsi (Pólko nie jest formalnie wsią, to bardziej „dzielnica” Chylic). Pod tym kątem był to w zasadzie jedyny logiczny podział.

Po drugie, choć historycznie Julianów bardziej związany był z Józefosławiem a Chylice z Chyliczkami, nie znaczy to, że nie mamy wspólnych interesów czy podobnych potrzeb. Dwa proste przykłady na poparcie tej tezy.

Jak mniemam mało kto – poza mieszkającymi w okręgu nr 16 deweloperami – marzy o blokach za płotem. Każdy z nas chciałby zabudowy i urbanizacji, ale przeprowadzanej z głową, z myślą przede wszystkim o interesie obecnego mieszkańca. Czy w takim razie łąki pomiędzy torami siekierkowskimi a ulicą Urbanistów, będące w dużej części własnością dewelopera właśnie, stanowią problem tylko Chyliczek albo tylko Julianowa? Mamy wspólny interes w tym, aby ten rejon został sensownie zagospodarowany, aby nie powstało tam osiedle na kilka tysięcy mieszkań, których właściciele bądź najemcy rozjeżdżą do końca Polną w Chyliczkach lub zakorkują na amen Julianowską.

Pisząc o tym terenie, warto zauważyć, że powódź, która mocno dotknęła Chyliczki w 2012 roku w pewnym stopniu zawdzięczamy właśnie deweloperowi, który pod hasłem chowania linii napowietrznej pod ziemię stworzył wydajny system melioracji swoich ziem na teren Chyliczek. Po kilku deszczowych miesiącach i wielu spotkaniach oraz interwencjach w wykopach faktycznie znalazły się kable…

W temacie wspólnych potrzeb – jesteśmy rejonem, w którym znajdziemy bardzo dużo młodzieży, dzieci i wnuków. Ich edukacja i bezpieczeństwo stanowią dla wielu z nas priorytet i tego samego wymagamy od samorządów. I choć swoich synów (2 i 4 klasa podstawówki) nadal odwożę i przywożę samochodem do szkoły w Chylicach, chciałbym, aby pewnego dnia się usamodzielnili i pokonywali – bezpieczną! – drogę do szkoły pieszo czy na rowerach. Tak jak w Chyliczkach brakuje bezpiecznego przejścia przez drogę wojewódzką i chodnika przy niej, tak z punktu widzenia Julianowa problemem jest Julianowska, z wąskim poboczem i brakiem chodnika na całej długości. Różnią się tylko nazwy ulic, potrzeby pozostają podobne.

Czy jeden radny zdoła zadbać o cztery wsie?

Do tej pory okręg wiejski (od Julianowa po Złotokłos) reprezentowało teoretycznie kilkoro radnych. W praktyce oznaczało to, że każdy zaczynał od własnej ulicy, potem „załatwiał” sąsiednie i … w sumie to tyle. Odpowiedzialność przed sąsiadami i znajomymi oraz wiara w moc dobrej listy wyborczej czyniły „cuda”. System okręgów jednomandatowych zmienia tu wszystko. Radny z terenu kilku miejscowości ma konkretny obszar, za który odpowiada. Taki układ nie dość, że motywuje do wyjścia poza „własne podwórko”, niejako zmusza do szerszego podejścia, zauważenia wspólnych interesów i problemów (o których szerzej za chwilę).

Prywatnie wierzę, że połączenie doświadczeń dziennikarza społeczno – samorządowego i sołtysa oraz współpracy z mieszkańcami wszystkich miejscowości sprawi, że za cztery lata będziemy mogli być dumni, iż razem udało nam się zrealizować ustalone cele.

Czy znane są Panu problemy i potrzeby mieszkańców Julianowa?

Łączenie pracy dziennikarza z funkcją sołtysa szczęśliwie sprzyja poznawaniu nie tylko „własnego podwórka”. Nie wspominając już, że jeżdżąc do Piaseczna często wybiorę Polną, Urbanistów, Julianowską, Geodetów i Energetyczną zamiast zapchanego wyjazdu przy Chyliczkowskiej czy przy Kauflandzie.

Wszyscy mamy potrzeby i oczekiwania związane z edukacją, które mogą w przyszłości zaowocować powstaniem szkoły na granicy Julianowa i Chyliczek, która odciąży Kameralną. Wszyscy mamy także, w zdecydowanej większości uzasadnione i możliwe do zrealizowania, potrzeby inwestycyjne. Nie znajdzie się też zapewne nikt, kto nie chciałby kawałka terenu zielonego czy mądrze zaprojektowanego układu przestrzenno – komunikacyjnego. Często jednak nasze wnioski i prośby lądują w bałaganie i chaosie, stąd hasło „On tu posprząta”, wynikające z potrzeby uporządkowania kwestii elementarnych, aby móc bez problemów zabrać się za te poważniejsze.

Drogi – częściowo gminne, częściowo powiatowe, w kawałku prywatne a we fragmencie właściciel nieustalony. Próba jakiejkolwiek inwestycji na takim trenie skazana jest na niepowodzenie bądź na długoletni proces odkręcania, ustalania i ujawniania. To jest pierwsza rzecz, którą musimy uporządkować.

Planistyka – jakim cudem plan zagospodarowania ma odpowiadać potrzebom mieszkańców i być realizowany właśnie dla nich, skoro (w przypadku Chyliczek akurat) przygotowuje go człowiek z Kielc, bez prawa jazdy, którego kiedyś – raz! – przywieziono na wieś na spotkanie z mieszkańcami? Potem trafiają się kwiatki, np. na planie wyrysowana jest droga, a w rzeczywistości stoi już tam dom. Z pozwoleniami, odbiorami i cała „papierologią”. W takim wypadku już tylko zebranie prawie setki mieszkańców na posiedzeniu rady gminy pozwoliło przemówić radnym do rozsądku i zablokować uchwalenie planu dla Chyliczek – przepraszam, dla dewelopera…

Powyższe, plus choćby wyzwania komunikacyjne (jak upchnąć w 724/739 wszystkich chętnych pasażerów?) czy drogowe (jak upchnąć wszystkich kierowców osobówek na trzech sensownych wyjazdach na Puławską?) są wspólne dla obu naszych miejscowości. Ba, podejrzewam że w wielu przypadkach wystarczyłoby zmienić nazwę ulicy i miejscowości, a konkretne kwestie ze wskazanej powyżej puli zagadnień byłyby identyczne.

Często na łamach mediów trafnie komentował Pan „specyfikę” polityki
Piaseczna. Jaka jest Pana recepta na uzdrowienie polityki piaseczyńskiej?

Odpowiedź na to pytanie mogłaby posłużyć za pracę magisterską z politologii lub socjologii, spróbuję jednak wyciągnąć esencję, tę nie do końca oczywistą. O odpowiedzialnych, kompetentnych, wykształconych i innych „przymiotnikowych” kandydatach a potem radnych czy urzędnikach słyszymy bowiem od lat i nie zmienia się wiele, a przynajmniej nie tyle, ile oczekujemy. Czego więc brakuje?

Wspólnota:

Z języka i świadomości większości z nas zniknęło pojęcie „dobro wspólne” – bo wspólnie, żeby nie powiedzieć kolektywnie, to w komunie i to jest złe. To wszystko, co dziś nazywamy publicznym, jest tak naprawdę niczyje. Liczy się tylko to, co moje: mój płot, moja droga, mój dom, mój dojazd do pracy, etc. Dopóki nie przywrócimy sensu i wartości pojęciu dobra wspólnego, będziemy wciąż toczyć wojny i wojenki o drobne, partykularne interesy i inwestycje. Dopiero tworząc wspólnotę, nie tylko lokalną – jednej ulicy czy osiedla – ale większą, piaseczyńską, gminną, z zauważeniem wszystkich wad i problemów, możemy coś realnie i trwale osiągnąć. I, co najważniejsze, z chęcią wspólnego wysiłku na rzecz poprawy zastałej sytuacji. Aby nie być gołosłownym, sam ostatnio poznałem kilka osób – wykładowców i naukowców – specjalizujących się w dziedzinach prawa administracyjnego i samorządowego. Powoli zaczynamy współpracę. Dlaczego nie było to możliwe wcześniej?

Zaufanie:

No właśnie, musimy ufać sobie nawzajem, wiedzieć, że „gramy do tej samej bramki”. To jest podstawa jakichkolwiek relacji międzyludzkich, które budują nas jako wspólnotę, czy szerzej – jako społeczeństwo. Dlatego, pomimo całej wiedzy i sprawności decyzyjnej jednego z kandydatów na burmistrza, nie zaufam mu w żadnym stopniu, bo patrząc na plakat wyborczy z innym „znanym samorządowcem”, widzę w tle osiedla niesławnego piaseczyńskiego dewelopera… Przyzwoity czy nawet najlepszy fachowiec, który realizuje interesy jakiejś obcej grupy, sprzeczne z interesem mieszkańców, nigdy nie zdobędzie ich zaufania, a co za tym idzie nie wytworzy z nimi wspólnoty i nie uzyska od nich właściwego mandatu do realizacji poszczególnych zadań.

Wizja:

Demografia naszego regionu jest nieubłagana – będzie nas jeszcze więcej, zarówno pod kątem przyrostu naturalnego, jak i migracji. Wołające o litość sale lekcyjne piaseczyńskiej SP5, które w tym roku przyjęły 16 klas pierwszych, w 2015 przyjmą ich aż 22… Gdzie? Jak? Całodobowo? Osławiony projekt centrum multimedialnego na Dworcowej za kilkadziesiąt milionów złotych to przepłacone i przeprojektowane rozwiązanie problemów sprzed dwóch, trzech lat. Dziś potrzeba już nie jednej a dwóch czy trzech szkół podstawowych plus dodatkowego gimnazjum. Musimy spojrzeć w przyszłość, uświadomić sobie, jakie wyzwania przed nami stwarza oraz podjąć się stworzenia – nie przeczę, że bolesnej – wizji tego, jak będziemy funkcjonować za kilka czy kilkanaście lat. Musimy wyprzedzić problemy, zaradzić im na zapas – w przeciwnym razie utkniemy na opóźnionej realizacji przeszłych założeń, nie dostrzegając tego, co czeka na nas za najbliższym rogiem.

Zarządzanie:

Zrealizowanie tej wizji nie ma szans na powodzenie bez zbudowania wspomnianej wspólnoty i wytworzenia obustronnego zaufania pomiędzy władzą a mieszkańcami. W takich dopiero warunkach możemy przystąpić do nowoczesnego zarządzania – a jednocześnie odstąpić od feudalnego rządzenia. Dlatego nie chcę, żeby wróciło „stare”, dlatego nie widzę sensu, abyśmy jak przez ostatnie lata trwali by trwać, malowali trawę na zielono i udawali, że jest super. Dlatego postanowiłem zaufać Piotrowi Kandybie, w którym widzę szansę dla nas wszystkich.

Jak to w życiu bywa, decyzja należy do nas wszystkich. Dziś możemy sobie teoretyzować i gdybać, zakładać, planować czy marzyć. Przyjdzie czas – po 16 listopada i ewentualnej drugiej turze – że do tematu będziemy mogli powrócić, bazując już na konkretnych danych i nazwiskach. Tymczasem dziękuję za czas poświęcony na zapoznanie się z moimi odpowiedziami na pytania zadane przez redakcję. Jednocześnie serdecznie polecam świadomy wybór 16 listopada, z nieśmiałym uśmiechem dotyczącym własnej kandydatury oraz mieszkańców skupionych wokół idei WspólneRazem i Piotra Kandyby.

Krzysztof Dynowski

PS. W natłoku smutnych Panów w czarnych garniturach z rączkami w piramidkę wyszedłem z założenia, że warto mieć dla kontrastu jakiś jasny punkt odniesienia i zrobić coś, co niezależnie od efektu wyborów przyniesie sporo radości i będzie fajną pamiątką :)

* Dziadkowy kapelusz 5 do wzrostu, 10 do rozpoznawalności i zaczepiania na ulicy

* Okulary rozpoznawania 10 do powagi, 5 do rozpoznawania tych ludzi na ulicy

* Garnitur „Jasna strona mocy” 20 do zaklinania lata, – 100 do niesprzyjających warunków atmosferycznych

* Widły do przerzucania kompostu 15 do przerzucania kompostu, – 30 do jazdy rowerem

* Złote gumofilce 20 do dystansu do funkcji sołtysa 100 do zazdrości posiadaczy zwykłych gumowców

OKRĘG 16 (7 kandydatów)

Julianów, Chylice, Chyliczki, Pólko

Kandydaci:

DYNOWSKI Krzysztof Tomasz (KWW WSPÓLNE RAZEM)
KOZYRA BARTŁOMIEJ MATEUSZ (KWW Przyszłość Samorządu)
KRAKOWIAK Filip Daniel (KW Mazowiecka Wspólnota Samorządowa)
KRZYŻEWSKA Hanna (KWW NASZA GMINA-NASZ POWIAT)
MIKA Wojciech (KWW NASZ SPORT I KULTURA)
ROSIAK Robert Zbigniew (KWW Klub Rozwoju)
SPOCIŃSKI Krzysztof (KWW Józefa Zalewskiego i Centrum)

Podoba ci się:

Komentarzy (12)

  1. Bardzo konkretne odpowiedzi na zadawane pytania, widać że kandydat zna realia Chylic. Życzę Panu powodzenia i trzymam kciuki.

  2. panie don dzonson co z zakąskami i przekąskami. Ktoś potrafi udźwignąć temat nie tylko jako kiebasę wyborczo ?

  3. Po pierwsze, podziałem na okręgi rządzi matematyka wyborcza – przy liczebności (tej oficjalnej) Józefosławia, wypadają tam dwa mandaty. Na kolejny trzeba było „uzbierać” odpowiednią liczbę mieszkańców zamieszkałych obok siebie – aby osiągnąć przyjęte limity, potrzeba było trzech wsi (Pólko nie jest formalnie wsią, to bardziej „dzielnica” Chylic). Pod tym kątem był to w zasadzie jedyny logiczny podział.

    A czy kandydat z Julianowa będzie znał problemy Chylic?

    • Nie będzie. Jak będzie to i tak będzie miał je w głębokim poważaniu.

  4. so to za pajac w białym kitlu ? zrobi taki kilka fikołków sesje w brylantowych gumiakach i myśli, że mu ktoś uwierzy

  5. To dziennikarz, znany z tropienia afer

  6. Słowa, słowa, słowa i duużo teorii…
    A praktyka mijającej kadencji i skuteczność w rozwiązywaniu problemów Julianowa i Józefosławia pokazują, że radna, która doskonale radziła sobie na tak wielkim terenie, poradzi sobie tym bardziej gdy odpadnie jej ogromny Józefosław (choć ze względu na położenie dobra współpraca jest tutaj nadal nieodzowna) a dojdą Chylice i Chyliczki. Warto głosować na sprawdzonych samorządowców, którzy wiedzą jak skutecznie rozwiązywać problemy sąsiadów, dlatego polecam uwadze kandydaturę HANNY KRZYŻEWSKIEJ – dotychczasowej wiceprzewodniczącej Rady Gminy Piaseczno.

    • Marku, przepraszam ale od razu widać, że albo jesteś Hanną albo na chama próbujesz agitować.

  7. Wszystko fajnie, ładnie, pieknie! Ale Co dla Chylic o nich już zapominamy? Jest wielkie parcie na Julianów ale myśle że uwagę trzeba poswiecic wszystkim trzem miejscowością, bo w każdej jest coś do zrobienia. Oczywiście czy ten Pan czy każdy inny kandydat nie mają do końca pojęcia o potrzebach mieszkańców ze wsi obok dlatego powinni słuchać ludzi, mieć z nimi kontakt. I tak np. mieszkańiec Chylic który kandyduje do rady gminy powinien równiez interesować się potrzebami Chyliczek i sąsiedniego Julianowa. Radny z tych trzech miejscowości musi odbierać telefon i odpisywać na e maile. Z tego co wiem to sołtysi są nie bardzo kontaktowi. Pozdrawiam

  8. Jetem tutej nowa ale z tego co czytałam na forum to nasz sotys Dębek udziela się we wsi.

  9. Witam. Biorac pod uwagę „głos mieszkancow” warto zwrócić uwagę na fakt, że kandydat Filip Krakowiak jako jedyny udostępnił do wiadomości mieszkańców już teraz swój numer telefonu. Czy to nie o to właśnie chodzi abyśmy my jako wyborcy mogli nawet teraz przed wyborami zadzwonić i wprost zapytać czy dany kandydat ma w planach zrobienie coś z naszymi problemami. Wydaje mi się ze to logiczen iż np. Kandydat z Chylic lepiej Bedae wiedział co traci Chylice a kandydat z Julianowa będzie lepiej poinformowany o swojej okolicy. Dlatego warto dać szansę i zaufać.

  10. Sądzę, że osoba występująca pod nickiem „Patrycja” raczej ma niewiele do powiedzenia bo na różnych forach kopiuje te same swoje wypowiedz. Nie jest też kulturalnie, droga Patrycjo, pisać o kimś mającym inną opinię, że to „chamska agitacja”. Jeśli inni kandydaci mają lepsze pomysły, należy je jak najszerzej upubliczniać, żeby wyborcy mieli możliwość dokonania najlepszych wyborów.