Jozefosław24.pl

Droga drodze nierówna

Codziennie poruszamy się po dziesiątkach dróg – gminnych, powiatowych czy krajowych. Jeździmy po ziemi i błocie, tłuczniu, kostce i asfalcie. Maltretujemy elementy zawieszenia na dziurach, rysujemy podwoziami garby i pędzimy jak tylko znajdzie się kawałek prostej. Dlatego dziś o drogach i ich „załatwianiu” słów kilka.

Podział administracyjny jest w zasadzie nieistotny. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma gdzie wydawać pieniądze i takie Piaseczno ma zwyczajnie w… poważaniu. Województwo jest bankrutem i chętnie zgodzi się na wszystko, byle nie za swoje pieniądze. Podobnie powiat, znajdujący się w ciężkiej sytuacji finansowej, samodzielnie nie udźwignie zwykłego remontu. Zostaje więc gmina – jedyny samorząd, który jeszcze jako tako pieniądze ma. I nawet raz na jakiś czas coś za nie zrobi, choć wedle bardzo dziwnego klucza…

\\\ Obsesja inwestycji

Zanim w ogóle jednak zaczniemy „bić w nieprzyjaciela”, trzeba samemu uderzyć się w piersi. Tak, proszę Państwa, to po części my – mieszkańcy – napędzamy sporo niepotrzebnych wydatków czy prowizorek. Zanim jeszcze sprowadzimy się w dany rejon, chcielibyśmy wszystkie ulice dookoła wyasfaltowane, z pasami, chodnikami i w ogóle. Często to też kwestia auta, które może być małym ekonomicznym mieszczuchem, kompletnie nie radzącym sobie na cienkiej nawet warstwie błota.

Piszemy więc i dzwonimy, aż w końcu urząd ma nas na tyle dosyć, że drogę „poprawi”. Tak jak zapewne rozumie nasze problemy, tak ma też świadomość, że kolejne inwestycje przy ulicy oraz ruch zmasakrują na-
wierzchnię jeszcze wiele razy, więc nie ma co się spodziewać od razu eleganckich arterii. Mimo wszystko walczymy. Najpierw o to, żeby nie było błota. Potem równamy i dosypujemy sezon po sezonie, aż dziury wybite w tłuczniu doprowadzają nas do szewskiej pasji. Przychodzi więc czas na kostkę, destrukt lub asfalt – jest gładko i wygodnie, ale robi się niebezpiecznie, potrzebne spowalniacze. A już zupełnie na koniec, jesienny deszcz płynie wybetonowanym korytem i zalewa sąsiadów, zamiast wsiąknąć w drogę. Więc najlepiej drogę zryć i położyć kanalizację deszczową…

Nie ma w tym nic dziwnego – zadaniem mieszkańców jest wymaganie od gminy pewnych rzeczy, mobilizowanie do działania, publikowanie artykułów w mediach itp. Ale to urząd, zarówno poprzez swoich pracowników w wydziałach jak i radnych, powinien przekazywać informacje – gdzie i co się da, a gdzie nie, z uwagi na brak odwodnień czy planowane poszerzenia. Miejscami ten system działa, miejscami nie, czego efektem maile i listy od Państwa, których tematykę staramy się sukcesywnie przybliżać.

Krzysztof Dynowski

Przegląd Piaseczyński

Podoba ci się:

Komentarzy (7)

  1. No to się dowiedziałem kto jest winny – my mieszkańcy. Chcemy dróg, nie chcemy błota więc gmina (bo starostwo jak informuje autor jest bankrutem i nic nie buduje) zaspokajając nasze chore roszczenia buduje drogi prowizoryczne bez odwodnienia które po kilku sezonach się rozpadają. A wszystko po to by spełnić nasze wielkomiejskie kaprysy.

  2. Może zamiast kontruderzac w mieszkańców przyznajmy kto tu jest prawdziwym nieprzyjacielem. Dla pojedynczego człowieka korzystającego z „obsesji investycji” liczą się w zasadzie dwie kwestie w wyborze miejsca zamieszkania: cena za metr kw oraz przyzwoity standard otoczenia 5 m naokoło. Jest popyt więc developerzy budują a suburbanizacja i fragmentacja przestrzeni postępuje i będzie postępować. Pytanie jest kto i dlaczego pozwola na niekontrolowaną zabudowę na terenach gdzie infrastruktura nie jest w stanie tego udzwignąć i kto powinien wprowadzać rozwiązania systemowe przeciwdziałające tym negatywnym procesom społecznym.

  3. Przepraszam władze gminy,że mam samochodzik miejski i muszę jeżdzić po tych cholernych dziurach.Nawet w Pipidówku małym są normalne drogi.Koszmar i bezsens .Brak jakichkolwiek planów i mysli , wszystko na żywioł.Kasa dla developera, który ma układy z gminą.Zbbudować mieszkanie, sprzedać głupiemu Kowalskiemu , niech się cieszy i nic nas wiecej nie obchodzi..

  4. Zdjęcie idealne: akurat podczas ataku zimy AD 2014 (sorry, ale taki mamy klimat) w tym miejscu na ulicy Borowej zrobiła się taka zawieja, że droga zawęziła się do jednego pasa. To, że powstają tu dziury wielkości koła samochodu (podobnie, jak na całej Borowej, aż do Głowackiego w Chyliczkach) to betka. Wąska, nieprzygotowana do takiego obciążenia uliczka, wraz z kkilkoma innymi, wskutek braku inforastruktury wokół – stały się głównymi dojazdami-skrótami do Chyliczek/Józefosławia/Julianowa i Kierszka (o przejeżdżających z Piaseczna i Konstancina nie wspominając). W tym roku miał tu być remont generalny (chyba tylko nawierzchni, bo o poszerzeniu – to chyba mowy nie ma). Ale – jak K-J nie będzie mieć kasy…. to możemy sobie dalej ponarzekać!

  5. Sorry taki klimat…..

  6. Materiał sponsorowany? Co to w ogóle ma być? Ze gmina wydaje pozwolenia na taką rozbudowę BLOKÓW, a teraz my, mieszkańcy jesteśmy winni że chcemy dróg, to już przerost bezczelności władzy.
    Jeden prosty przykład: ROZBUDOWA AUCHAN- co gmina zrobiła dobrego dla okolicznej infrastruktury?

  7. Rozbudowa Auchan to idealny przykład. Powstanie olbrzym jak Galeria Mokotów, pojawią się dodatkowe tysiące aut. Auchan oczywiście nie chce partycypować w żadnych kosztach infrastruktury, wiec proponuje rozwiązanie minimum (minimalna modernizacja krótkiego odcinka Geodetów od wyjazdu z Auchan do Puławskiej). A co robi burmistrz? Twierdzi że ta propozycja mu odpowiada, jest wrażenie że lobbuje za Auchan. Poprzedni burmistrz też szedł po linii minimalnego oporu. Dziś nie jest burmistrzem – pytanie czy potem w jakikolwiek sposób (doradztwo, usługi, spółki zależne) nie był wynagradzany przez Auchan?

    Urzędnicy, radni, Wydział Architektury, Powiatowy Inspektora Nadzoru Budowlanego, wszyscy działają tak, że funkcjonuje plan zagospodarowania pozwalający na budowę wielkich blokowisk i pozwolenia na budowę blokowisk wydawane są na pęczki. Potem pojawiają się sprawy sądowe – a to Naczelnik Wydziału Architektury, a to PINB – ale w polskim nierychliwym sądownictwie utykają. A bloki rosną, na każdym wolnym miejscu. Słynne Osiedle Słowicza i okolice – masakra. 16-piętrowy moloch Multihekka na wylocie na Górę Kalwarię. Olbrzymie osiedla wzdłuż drogi na Tarczyn. Wielkie bloki zwisające nad zatłoczoną ulicą Geodetów (gdzie nie ma nawet chodnika, a balkony wiszą prawie nad ulicą) – tzw. Mordor. Plaza 1, 2, 3… Pewnie działa po Orco Dewelopment (ponad 6 hektarów) też wkrótce zamieni się w blokowisko. I mniejsze, pojedyncze bloki wciskane z wolne działeczki pomiędzy niską zabudowę. Kurcze, jest kuriozalny przypadek w Piasecznie gdzie blok doklejono człowiekowi do połówki bliźniaka.
    Ktoś chyba ma w tym ma żywotny interes i ma w nosie mieszkańców i infrastrukturę, a na lokalnych forach pojawiają się wątki typu „piekło dla mieszkańców, raj dla deweloperów”.

    Żadna infrastruktura nie wytrzyma takiej radosnej deweloperki. A teraz pretensje do mieszkańców, że chcieliby infrastruktury.