Moja corka chodzi do nibylandii od 09.2011.
Nigdy nie mialem zadnych zastrzezen do niedawna.
Duzo imprez okolicznosciowych, kilka wyjazdow itpitd nic tylko pozazdroscic ze samemu tak sie nie mialo. :-)
Afera zaczela sie od zwolnienia bodajze w kwietniu jednej z wychowawczyn Pania Edyte niemal w srodku roku szkolnego. A ze nie jestem podatny na afery trzymalem sie od tego z daleka czyli wypowiadania umowy co ku mojemu zaskoczeniu uczynilo kilka mam smiesznego oburzenia sie "jak to zwolniono wychowawczynie a mnie nikt nie poinformowal" itpitd. Stwierdzilem ze kazdy decyzje personalne podejmuje we wlasnym zakresie i tak naprawde skoro ja zwolniono to byly ku temu powody.
Jakies dwa tyg temu kilka mam stwierdzilo ze dzienna stawka zywieniowa w nibylandii na dziecko wynosi 3 zl co tak naprawde niewiele mi powiedzialo poza tym ze jest to smieszna kwota i puscilem to "kolo uszu" tym bardziej ze byly to mamy z tego rodzaju "co to nie ja" a jakby nie maz to dzieci do nibylandii by nie posylaly.
Natomiast dzisiaj dowiedzialem sie juz siedmioro dzieci z grupy wypowiedzialo umowy. Co dalo mi do myslenia! Poszperalem troche w internecie i okazuje sie ze np stawka zywieniowa w publicznym przedszkolu nr 263 w Wawie wynosi 8 zl! Cos w tym musi byc skoro roznica wynosi niemal 300%!
http://przedszkole263.edu.pl/index.php?o...&Itemid=22
Czy warto odpowiedzcie sobie sami.
Osobiscie postanowilem ze jesli konstruktywna i rzeczowa rozmowa z Pania Krzysztofa nie da rezultatu w postaci zmiany podejscia i zmiany pow parametru to chyba zabiore corke z nibylandii. Chociaz nie bede ukrywal ze z zalem.